niedziela, 7 lipca 2013

Rozdzial 10 ;)

Ten rozdział chcę zadedykować wszystkim osobom które motywują mnie do pracy i dają pomysły na dalsze losy gdy brakuje mi weny a więc Karolina, Ada, Aneta , Monika, Asia, Paulina... Przepraszam jeśli jeszcze kogoś pominęłam 
Miłego czytania xoxo 
_____________________________________________________________
~Oczami Louisa ~

                Siedziałem w salonie z Liamem i oglądaliśmy telewizję. W zasadzie to tylko ja bo Daddy dreptał po pokoju 
-Weź usiądź na spokojnie. Owsiki masz czy co? Kręcisz się jak smród po gaciach...
-Aaaa...- i dalej chodził jak jakiś choleryk
-Ja idę sprawdzić co z Harrym- powiedziałem i skierowałem się do pokoju loczka . Biedak dalej siedział w łazience i nie wyglądał najlepiej. Blada jak ściana twarz, worki pod oczami...
-Jak się czujesz ? Lepiej ci ? - spytałem z troską 
-Lou... ja już nie mogę . Weź mi coś daj bo za chwilę..- nie dokończył bo znów zaczął wymiotować 
<jeju co za biedak.... to chyba coś poważnego .....>Skierowałem się znowu do salonu i nie zastałem tam Payn'a . Za chwile i on się pojawił z nietęgą miną 
-Ej..to chyba coś poważnego bo zamiast się im polepszać to jest coraz gorzej...
-Martwię się o nich .... No to co robimy ???
- Czekamy do 7, a potem się zobaczy. jeśli się im nie polepszy to zadzwonimy na pogotowie
-Ok...


~ Oczami Li , kilka godzin póżniej <ok.19.30> ~

-Jasna cholera Lou dzwonimy... Z nimi coraz gorzej...
Wybrałem numer i za chwile pod domem była karetka. Po chwili byliśmy w szpitalu i wypytywaliśmy doktora co się dzieje 
-Panie doktorze czy to coś poważnego?? Oni..- i zacząłem streszczać przebieg minionych wydarzeń. 
- Z tego co pan powiedział wynika że to poważne zatrucie. Musimy jeszcze zrobić badania ale nie spodziewałby m się dobrych wyników. Z moich podejrzeń wynika że to pewna bakteria ale wolę się upewnić- i zniknął zostawiając nas samych. Siedzieliśmy w przychodni i czekaliśmy na doktora. Minuty mijały a my nadal nie wiedzieliśmy co się dzieje chłopakom. W końcu , gdy miałem się pytać pielęgniarki co tak długo trwają te badania, na horyzoncie pojawił się lekarz.Miał nietęgą minę co nie wróżyło nic dobrego 
- Niestety jak się obawiałem to ta bakteria. Objawy jej zatrucia są ciężkie lecz mijają w dość szybkim czasie Ale z obserwacji pańskich znajomych wynika że to poważniejsze przypadki niż się spodziewaliśmy. Podamy im leki ale będą musieli zostać na obserwacji przez kilka dni. Mogą również wystąpić komplikacje co nie poprawi stanu ich zdrowia..Przepraszam ale mam również innych pacjentów- i poszedł a my nie wiedzieliśmy co robić- czy się śmiać , czy płakać , albo jebnąć w łeb. Zdecydowaliśmy się odwiedzić chorowitków i tym sposobem chwilę później siedzieliśmy u nich w sali. Postanowiłem zawiadomić ich rodziców i dziewczyny <bo pewnie chciałyby wiedzieć> .Rodzice Irlandczyka i Mulata mieli się pojawić najpóźniej jutro wieczorem a Harry'ego przed popołudniem a dziewczyny chciały przyjeżdżać już teraz jednak namówiłem je żeby zostały w domu na noc bo na nic się tu nie przydadzą a jakby coś się działo to ich poinformuję .Nawet nie wiedziałem kiedy usnąłem na niewygodnym krześle .....

~Oczami Nathaly ~
Siedziałyśmy w kuchni , przygotowując coś na kolacje gdy nagle zadzwonił mi telefon. Dzwonił Liam
-Halo ?- spytałam lekko zdziwiona
-Hej, Nat. Jest z tobą Alice ? 
- Tak...
-To daj na głośnomówiący. Słuchajcie bo jesteśmy w szpitalu - i zaczął nam relacjonować co się stało od momentu gdy wrócili od nas . Gdy to usłyszałyśmy jednomyślnie chciałyśmy jechać do szpitala ale Li wybił nam to z głowy. Jednak chwilę później zaczęło nas nosić . W końcu poddałyśmy się i zdecydowałyśmy że jedziemy jutro z samego rana. Całą noc się wierciłam w łóżku i nie mogłam zasnąć. W końcu gdy nadszedł upragniony sen , chwilę później zostałam brutalnie obudzona przez Alice. Szybko się ubrałyśmy i zjadłyśmy , a następnie pojechałyśmy do szpitala. Na miejscu kręciło się pełno fotoreporterów i przez nich trudno było się dostać do środka. W końcu jednak się jakoś przepchałyśmy i dotarłyśmy do recepcji
- Przepraszam, gdzie leżą Harry Styles, Zayn Malik i Niall Horan ??- zapytałyśmy 
- Przykro mi ale nie mogę udzielić takiej informacji
-Ale my jesteśmy ich znajomymi - zaczęłyśmy się wykłócać
- Tak, a ja jestem ciotką Justina Biebera - zadrwiła
-Ale..- w tym momencie Al mnie zatrzymała i od ciągła na bok - Co ty robisz ?!
- Dzwoń do Liama bo nas nie wpuści- i tak też zrobiłam
Usiadłyśmy na krzesełkach , z miną zwycięzcy każda i czekałyśmy na wybawcę. Po chwili się pojawił a my skierowałyśmy się w jego stronę i się przywitałyśmy. Mina recepcjonistki była bezcenna . Ledwo się hamowałyśmy żeby nie wybuchnąć śmiechem, jednak zaraz nam przeszło gdy przypomniałyśmy sobie czemu tu jesteśmy.Skierowałyśmy się do sali chłopaków i za chwilę siedziałyśmy w nieprzyjemnym pomieszczeniu. Nie mogłam znieść ciszy panującej w sali i zadałam pytanie 
- Wiedzą czym dokładnie się zatruli ??
- No własnie nie mogą do tego dojść...Prawdopodobnie mięso.. Ale nie przypominam sobie żebyśmy coś jedli...
W tym momencie doznałam olśnienia. <Kuraczak. Nasz wspólny wieczór.JASNA CHOLERA>
- Liam. Ja chyba wiem...- i powiedziałam im o tym przeklętym kurczaku- No bo ja miałam go wywalić bo był stary,ale jakoś został w tej lodówce ... Jasna cholera- i buchnęłam płaczem- To wszystko moja wina- i dalej płakałam. Jak na złość w tym momencie aparatura przy łóżku Nialla zaczęła przeraźliwie piszczeć .
-NIALL !- darłam się   gdy Lou próbował mnie odciągnąć. Wszyscy w tym momencie zostaliśmy przeniesieni na korytarza w sali panował chaos. Do tego pojawili się rodzicie Harry'ego.Rzuciłam się w ich kierunku i zaczęłam przepraszać zanosząc się płaczem.
-To moja...wina...ja...
-Ale dziecko , uspokój się. Nie płacz...- i opowiedziałam o przyczynie zatrucia chłopaków
Po chwili podeszła do mnie pielęgniarka i dała mi jakieś leki na uspokojenie a Al cały czas siedziała przy mnie i pocieszała. Godziny mijały i na szczęście wszystko powoli wracało do normy. Cały czas czułam się podle i okropnie winna  a dojechali  rodzice Zayna i Nialla czułam się jakbym kopnęła psa . Oczy miałam napuchnięte od płaczu i w pewnym momencie Al  powiedziała żebyśmy się zbierały. Oczywiście musiałam się sprzeciwiać i stawiać. Nie przemawiały do mnie żadne logiczne argumenty. W końcu się poddałam bo wyglądało to jakbym walczyła z wiatrakami . Ogarnęłam się przed wyjściem i gdy już opuszczałyśmy budynek znów zaniosłam się płaczem   
-To moja wina !! oni są nieprzytomni przeze mnie !! Nie rozumiesz !!!- i znów polały się hektolitry łez . Teraz wszystko było mi obojętne. Nawet to że paparazzi robią mi zdjęcia ....
________________________________________________________________
Taa da :D Nie wiem co sądzić o tym rozdziale , pisałam go na gorąco i ...
nooo... KOCHAM WAS :D *.*
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze.. <3 
A tutaj piosenka którą znalazłam przez przypadek i tak słucham jej od godziny non stop :D 
Taylor Swift - Red <3

9 komentarze:

  1. Super. Nie sądziłam, że to może być jej wina... Ten głupi kurczak xD Ale rozdział bardzo fajny. Zaciekawił mnie! I to jak... Biedna Nath...
    Czekam na następny!
    Ostatni komentarz dzieli mnie od dodanie rozdziały, może komuś dasz do przeczytania?:
    http://belivingin.blogspot.com/ : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział!
      belivingin.blogspot.com/2013/07/first.html
      Serdecznie zapraszam! ;)

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Martwię się o chłopaków.
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie.
    http://all-you-need4.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze... I pomyśleć że to wszystkiego przez jednego durnego kurczaka!
    Nawet bym się tego nie spodziewała xD
    I to tak poważnie się wszystko zrobiło...
    Mam nadzieję, że wrócą szybko do zdrowia i nic strasznego im się nie stanie. Chociaż z Niallem jest chyba teraz najgorzej...
    No czekam teraz nn :*
    Dodawaj szybko bo już się nie mogę doczekać <3
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystko i mi się te opowiadanie bardzo podoba ;]. Głupi kurczak xd... Mam nadzieję, że Niall, Zayn i Harry wyjdą z tego jak najszybciej. Czekam na następny i weny życzę. Zapraszam także do mnie ;]
    my-life-is-a-big-pain.blogspot.com
    friends-and-maybe-love.blogspot.com
    +dodaję do obserwowanych

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *.*
    Biedna Nath :/
    Wspaniały rozdział jak zawsze:)
    Czekam na kolejny :3

    Zapraszam przy okazji
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny dzisiaj przecztalam wszystko. I tak zapraszam do mnie odbydwa blogi. Czekam na nn.
    http://trzebauwierzycwswojemarzenia.blogspot.com./ http://milosctoskarbktoregoniemozeszstracic.blogspot.com./

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo, bardzo, bardzo fajne (: mam nadzieję, że szybko wrócą do zdrowia :D

    OdpowiedzUsuń

Powered By Blogger
Obsługiwane przez usługę Blogger.

© Still-jeszcze , AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena